Tort z wcześniej wspomnianym bohaterem lemon curd się udał - nad biszkoptem się modliłam, urósł tak jak chciałam.
Smak orzeźwiającej cytryny przełamywał się ze słodkim kremem, co bardzo mi odpowiadało tak jak widocznie również gościom, bo wszyscy zjedli ze smakiem :)
Przepis stąd
Polecam bardzo serdecznie
Chwalę się :) Tylko, że nie ma ładnej oprawy tort, gdyż taki duży mi wyszedł, że nie zmieścił się na paterze :D
W naszym "ogromnym" M1 wyobraźcie sobie było 15 osób dorosłych i 3 dzieci :D Czuliśmy się jak sardynki, ale ważne, że ma kto nas odwiedzać :)
Na koniec pozostawiam Was z pięknymi kwiatami - nie dość, że moje ulubione, to jeszcze ten kolor :)
Przyznam, że już teraz przepadłam na całego. Poprzedni wpis narobił mi smaku, a ten jeszcze go dopełnił :))) Chyba się skuszę. Nigdy wcześniej nie robiłam ani nie próbowałam lemon curd, ale uwielbiam wszystko, co kwaskowate, więc pewnie mi będzie smakował. Ach te tulipanki - obłędne!!!
OdpowiedzUsuńJa miałam pewne obawy czy będzie to wszystko współgrało, ale teraz już nie mam żadnych wątpliwości :) Pychotka
UsuńTo prawda tulipanki obłędne :))
UsuńMmmm... tort wygląda pysznie. Wszytkiego najlepszego z okazji urodzin :)
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
Usuńmmmmm mniam mniam.. Najlepszego :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń